Ostatnio pokazywałam Wam moje zakupy. Znalazł się wśród nich ten peeling. Kilka osób było ciekawych, więc dość szybko uporałam się z recenzją ;) Zapraszam :)
Opis producenta:
Skład:
Cena: ok. 8-9zł
Dostępność: Hebe i zapewne inne drogerie :)
MOJA OPINIA
Zapach: Nie wiem czemu, ale w drogerii wydawał mi się bardziej realnym... Pachnie jak pomarańczowa oranżada w proszku :P Nie jest to brzydki zapach, ale spodziewałam się czegoś lepszego :)
Konsystencja:
Taka nie do końca zastygnięta galaretka :) Kolor pomarańczowy, a w niej zatopione drobinki. Są faktycznie grube, ale jakieś takie rozproszone, mimo to zdają egzamin :)
Opakowanie:
Świetne rozwiązanie, bo tubka od razu nam stoi na głowie, więc przez cały czas nie martwimy się o to, że kosmetyk nam się zmarnuje. Tubka w miarę miękka i łatwo się peeling z niej wydobywa. Zamknięcie na klik, też większych trudności z nim nie miałam ;)
Działanie:
Peeling owszem, gruboziarnisty, ale tak jak mówiłam, te drobinki są rzadko rozmieszczone i jest ich dość mało. Poprzednia Farmona zdzierała mocniej, ale tamten potrafił nawet podrażnić. Ten wydaje mi się, że jest idealnym ;) Ponieważ zdziera martwy naskórek, ale nie ma szans, żeby nam podrażnił skórę ;)
OCENA
Dobry peeling w nawet nie tak bardzo wygórowanej cenie. Dobrze sobie radzi z martwym naskórkiem jednocześnie nie podrażniając skóry :) 4+/5
EDIT: Nie wiem jak to się stało, ale byłam pewna, że to zapach brazylijskiej pomarańczy, a to mandarynka. Dzięki robaczeeek :*
Brazylijskiej pomarańczki to ja jeszcze nie miałam:)
OdpowiedzUsuńkocham peelingi
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam a ciekawie się zapowiada, muszę wypróbować przy okazji. :)
OdpowiedzUsuńMusze go wypróbowac skoro pachnie jak orężadka w proszku :)
OdpowiedzUsuńHej hej a to mandarynka :) Ale ja gdzieś mam tylko inną wersje zapachową takowego peelingu - póki co zużywam starocie których mi się nazbierało od groma ale bardzo lubię peelingi z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńAaa to i tak nie przebije tego peelingu z wersją z papayą w okrągłym pojemniczku ;)
OdpowiedzUsuńWypróbowałabym go z chęcią, uwielbiam kosmetyki o cytrusowych zapachach :-)
OdpowiedzUsuńlubię te peelingi ;)
OdpowiedzUsuńakurat ten można zgarnąć u mnie w rozdaniu ;)
Mam wersję ananasową ;)
OdpowiedzUsuńMam truskaweczkę w szafie ale jeszcze nie używaną, też jestem ciekawa jak zapachnie już w użyciu :)
OdpowiedzUsuńJuż mi się podoba konsystencja ;D
OdpowiedzUsuńooo nie miałam ale sama nazwa kusi i jak spotkam będzie mój ♥
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała taki peeling. Z Joanny jeszcze żadnego nie miałam.
OdpowiedzUsuńAle fajny:) Tez chcę;)
OdpowiedzUsuńZ Joanny mam peeling myjący - czarną porzeczkę :D Obkupiłam się w Tutti Frutti ale może jak wykończę to poszukam czegoś z Joanny :)
OdpowiedzUsuńBoże mam już chyba z 10 scrubów do ciała albo i więcej a jak zobaczyłam tą mandarynkę to aż mi się oczy zaświeciły :(:( buuu...
OdpowiedzUsuńWSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO :*:*
Sezon na mandarynki uważam za rozpoczęty:D Narobiłaś mi apetytu tą notką:) Głównie na mandarynki, ale na scrub też, chociaż na niego patrzę już od dawna i nie mogę się zdecydować:P
OdpowiedzUsuńKiedys chciałam go kipić, ale jakoś się nie zdecydowałam.
OdpowiedzUsuńkoniecznie muszę wypróbować :D
OdpowiedzUsuń